wtorek, 10 kwietnia 2012

Poddaństwo i wiatraki, czyli rzecz o kobietach na okładkach fantasy i sf

Popołudniowe słońce i wyjący w radiu Robert Gawliński stanowią doskonały bodziec do stworzenia nowego posta (postu?) na temat obiecanego przeze mnie niedawno tematu wpisu, traktującego o okładkach książek, gier i pism z kręgu science fiction i fantasy. Do dziś pamiętam list, napisany do redakcji jednego z czasopism, wydawanego przez kręgi związane z  pewną wiele znaczącą w tym kraju instytucją. Autorką listu była zatroskana teściowa. Zmartwiona kobieta lękała się o stan umysłu męża swojej córki, który z zamiłowaniem oddawał się lekturze książek fantasy, grał w gry RPG i ogólnie pasjonował się tym zagadnieniem. Kobieta klarowała w liście, że nie podoba się jej to, że mieszkanie jej córki jest pełne segregatorów i książek z wizerunkami obnażonych dziewoj, których treść hołduje obcym światom i bóstwom. Auć. Zabolało to z pewnością niejednego fana gier i książek, lub też w ogóle nie obeszło - ponieważ wielu z pewnością zdążyło już wyrobić sobie przyzwyczajenie do tego typu uwag lub bardziej agresywnych zaczepek (typu: ktoś, kto gra w gry z pewnością nie umie poradzić sobie w rzeczywistym życiu). Daleko mi do zapalonego gracza, ja zazwyczaj jestem hołdowatorką lub widzem-przez-szybkę, ale rozumiem pasję gry i sama jestem czytelniczką wielu wybornych  powieści fantasy (ciągle przymierzam się do przeczytania czegoś z półki sf, ale to chyba jednak ciągle zbyt głębokie wody dla mnie i przy każdej próbie boli mnie mózg, choć podobno nie jest unerwiony). Dzieląc kawałeczek tej pasji z innymi, dzisiaj chciałabym jednak dokonać małego przeglądu kuriozalnych zjawisk związanych z z kobietami, pojawiającymi się  na okładkach. Ilustracje te, pomimo wartkiej fabuły, często sprawiają, że człowiek ogłuszony zachwytem na nad powieścią patrząc na okładkę ma chęć potrząsnąć głową i zapytać, co się właściwie na tej ilustracji dzieje.
Wybaczcie mi niewiedzę, wielu z przytoczonych tu tytułów nie znam, ale ich okładki warte były odnotowania.
1. Częstym elementem, pojawiającym się na okładkach książek jest kobieta waleczna. Taka, która jeszcze rozwijając swoje waleczne umiejętności, nie zatraciła swojej kobiecości, jednak jednocześnie budzi strach pomieszany z pożądaniem. Często trzyma w ręku broń i ma skupioną minę, jak kobieta z okładki poniżej:
Obsługuje skomplikowane urządzenia i gra w gry ku radości towarzyszy (którzy osiągnęli już najwyraźniej wyższy poziom lewitacji):
Jak również odsłania swe wdzięki w wymagających tego sytuacjach podbramkowych ("Hej koleś!  Podrzuć mnie do najbliższej świątyni hołdującej obcemu bóstwu!"):
Czysta waleczność oraz godne reprezentowanie swojej jednostki wojskowej jest tematem kolejnej okładki, gdzie najwyraźniej mamy wiele do czynienia z prowadzeniem polityki poprawności dowództwa armii, w której służy to komando. Oceńcie sami:

Kobieta władcza, dominująca... marzenie senne wielu czytelników:


 2. Kobieta poddana, przerażona, ledwo uchodząca z życiem lub właśnie uratowana,jako motyw główny lub wątek poboczny. Powstały jako ładny dodatek do ilustracji lub jako rekompensata za zbyt wielką rolę kobiet na wymienionych wcześniej okładkach.
 ...na początek mały retro-akcent:
Czytelnikom tego bloga przypominam o zagrożeniu, jakie niosą motywy falliczne, a więc także wężowo-mackowe! Na okładkę należy patrzeć nie dłużej niż 5 sekund, bo inaczej będzie was ścigał w snach Zygmunt Freud na tym ośmiornicowym potworze, skazując jednocześnie na wieczne potępienie za myślenie o głupotach! Swoją drogą - zastanawia mnie to zaciekawione spojrzenia faceta po prawej. Zapowiada się wyjątkowo oślizgła akcja...
Jak widać poniżej, osaczenie przez dziwne zwierzęta to bardzo wdzięczny temat:
Może to jakiś dziwny świat, w którym to my jesteśmy owocami morza, a co za tym idzie - afrodyzjakiem?

Na pewno odpowie nam na to ta kociopodobna piękność, ponieważ właśnie została uratowana przez kotofaceta:
... a może właśnie zamierza on rzucić ją w przepaść, której nie widać na ilustracji... tego nie wiemy.

A tu mamy klasyczną ucieczkę przez gwałtem lub raczej czekanie na niego z niepokojem. A może to wcale nie gwałt, tylko ta kobieta zrobiła niechcący coś, co rozwścieczyło tego blondyna z wyłupiastymi oczami? Blondynie, wybacz jej, ludzkie ciało jest ułomne i nie zawsze nas słucha.
 Drugi przykład kobiety ledwo uchodzącej z życiem:
Chociaż ma broń, klęka przed facetem w metalowej bieliźnie. Chyba jedyna nadzieja w wychodzącej z odkurzacza kobiecie w masce powyżej.

3. A teraz motyw trzeci, ostatni, neutralny, czyli motyw kobiety natchnionej, noszącej tajemnicę lub poddanej jakiemuś zjawisku, co w praktyce wygląda tak, jakby ktoś najechał na nią reflektorem, wiatrakiem lub po prostu mającej minę mówiącą "ja coś wiem".
Na początek - motyw z wiatrakiem.
Motyw: "ja coś wiem, ale mój środkowy palec mówi, że nic nie powiem":

A teraz motyw z reflektorem lub, jak kto woli, maszynką do robienia piorunów - bohaterka w postaci czysto natchnionej:

prawdziwie elektryczny sztorm :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz