poniedziałek, 16 kwietnia 2012

Akt kontaktu

 Czy zastanawialiście się kiedyś nad zasadnością pocałunku? Nie mam na myśli takiego normalne erotycznego, w kontaktach miłosnych czy też ogólnie wyrażającego czułość jakieś bardzo bliskiej osobie. Bo jest to oczywiste, poza tym - to dla każdego indywidualna kwestia.
Zawsze zastanawiała mnie bowiem istota pocałunku w kontaktach pozaintymnych czy przyjacielskich. Jaki jest sens smyrania wargami twarzy innej osoby, dalszej rodziny przy powitaniach lub wręczaniach kwiatów, gratulacjach itp.
Ok, rozumiem przywitania z dalszą rodziną... Chociaż kiedym pacholęciem małym była, marzyłam o wynalezieniu specjalnej maszynki do ustawienia w przedpokoju, którą mogłyby całować ciocie i wujkowie. Kultura, w jakiej zostałam (pewnie Wy częściowo też), zmusza mnie do witania się w ten sposób z dalszą rodziną. Jaki jest tego sens? Moje marzenie było proste: stawiasz maszynkę i problem z głowy. Ciocia całuje ją usteczkami, a ja mam spokój.
O co chodzi z tym dotykaniem bokiem ust lub bleeeee... co gorsza, atakiem z frontu. Nie tylko na twarz, ale i na ręce szacowanych osób pierścienie biskupów i mafijnych bosów?  Lub przedmiotów kultu religijnego. Lub w ogóle przedmiotów. Dlaczego ustami? Dlaczego nie nosem albo uchem? Wydaje się to dziwne, przecież ta czynność powinna być zarezerwowana do bardziej intymnych dziedzin naszego życia.
Postanowiłam poszukać w Internecie. Wybaczcie, ze nie grzebnęłam w czymś papierowym, ale co poszukam czegoś na ten temat, to najczęściej są to publikacje z dziedziny seksuologii, a nie o to tym razem chodzi.  Są na pewno jakieś ciekawe opracowanie na ten temat, pewnie już bardziej z dziedziny kulturoznawstwa i ogólnie psychologii i może kiedyś uda mi się coś znaleźć - na pewno podzielę się wtedy z Wami swoimi odkryciami. Zresztą, wyniki wyszukiwania w  przeglądarkach internetowych są odbiciem tendencji zainteresowań użytkowników w danym czasie - więc w sumie również mogą być ciekawym zwierciadłem przy poruszaniu różnych zagadnień - pokazuje to nam, czym większość z nas się interesuje, czego szuka itp. To prawda, ogląd rezultatów czasem załamuje, ale... czasem też bywa ciekawy.
Co się dzieje, kiedy wpiszemy w google słowo pocałunek? Wyskoczy nam wikipediowa definicja, wyskoczą nam zdjątka i plakaty a la postery z Bravo Girl, tak masowo rozwieszane w dziewczęcych pokojach w domach, bursach,  internatach, akademikach itp. Wyskoczy nam masa porad dotyczących pocałunku w kontekście erotycznym i linki do stosownych filmików. Wyskoczy nam Pocałunek Gustava Klimta (jeden z moich ulubionych malarzy!)
I to wszystko. A co się dzieje, jak wpiszemy z angielska kiss? Podobnie, ale tym razem monopol w wyszukiwarce ma zespół Kiss (co mi akurat nie przeszkadza, bo bardzo lubię ten zespół), wyskoczą nam podobne wyniki, jak w języku polskim. I zdjęcie Johna Fruscionte, ex-gitarzysty Red Hot Chilli Peppers (zdjęcie Johna też nigdy mi nie przeszkadza). I dziwo, wyskoczą nam też obrazy i to polskich artystów. Na Muzeum Erotyzmu to zawsze można liczyć! Poniżej, tak właśnie znaleziony The Kiss autorstwa Marty A. Adamowicz ze stron mojej ulubionej instytucji muzealnej:
Powróćmy zatem do naszej dowolnie modyfikowalnej Encyklopedii, która w definicji podaje, że pocałunek to "akt polegający na kontakcie ust z ciałem innej osoby (np. ustami, policzkiem, dłonią) lub przedmiotem". Kurczę, jeszcze raz... Dlaczego akurat ust?
Z definicji można dowiedzieć się również, że poza kontekstem miłosno-erotycznym, jest to wyraz szacunku. No dobra... Ale dlaczego ustami???
Dalszy ciąg definicji. "W Indiach i Japonii bywa traktowany raczej jako element gry wstępnej i ograniczany jest do sfery prywatnej". Pamiętam, że kiedy czytałam kioskowe wydanie "Białej Masajki", dowiedziałam się, że główna bohaterka i narratorka tegoż była zaskoczona faktem, że Masajowie używają ust wyłącznie do jedzenia i tylko z tym kojarzą tę część ciała, wszelkie inne jej użycie raczej nie jest mile widziane. A zatem cała otoczka okazywania szacunku i  pozdrowienia przez całowanie to chyba taki europejski wynalazek? 
Ciąg dalszy. "W innych przypadkach pocałunek jest obwarowany szeregiem norm kulturowych: tylko niektóre sfery ciała mogą być całowane i tylko w odpowiedni sposób. Na przykład mężczyzna może pocałować poznawaną kobietę w rękę, ale niedozwolone jest całowanie np. w szyję". Dobrze, że nie w kolano albo łokieć, bo jak ktoś ma odruchy bezwarunkowe, to osoba całująca może być poszkodowana. Albo w piętę. „Ten (…) rodzaj pocałunku (pozdrowienie lub pożegnanie – przyp. citizen_e) zazwyczaj wiąże się z krótkim kontaktem ust ze skórą policzka lub tylko z pozorowanym pocałunkiem, polegającym na zbliżeniu się osób "całujących" policzkami. Ten rodzaj powitania czy pożegnania jest powszechny w wielu krajach europejskich i w krajach Ameryki Łacińskiej. (czyli: lubię cię, to muskniemy  się policzkami- przyp. citizen_e)". A teraz najlepsze: "Rzadziej wiąże się z zetknięciem ust (bez kontekstu seksualnego) – głównie na wschodzie Europy (szczególnie często przywoływana była w tym kontekście fotografia pocałunku powitalnego przywódców komunistycznych (Breżniewa i Honeckera)”. Już wiem, o co chodzi, kiedy osoby starsze opowiadały mi, że kiedy radzieccy przywódcy przyjeżdżali do Polski Ludowej, to cmoknięcie rozchodziło się z głośnika telewizora po całym pokoju. 
I na tym koniec dzisiaj... Pozwólcie, że na dzisiejsze pożegnanie obdarzę wynalezioną słit-focią wymienionych wcześniej Breżniewa i Honeckera (wybaczcie, że nie mam foty, jak radziecki przywódca całuje kogoś z Polski, np. Gierka, ale na dzień dzisiejszy to musi Wam wystarczać za pociechę do poduszki):
Buziaczki. Pa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz